Poprzedni temat «» Następny temat
Z Wieliczki do ... Dalmacja
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 20-12-2011, 21:00   

Kiedy mówią wam, że historia jest w 95 % prawdziwa, wydaje się wam, że te pozostałe 5% jest nieważne. Te nieprawdziwe 5% w tej historii zaczyna się od ostatnich bystrzyn . To bardzo istiotne 5% - przyznacie sami...

Iwan kazał nam przybić do brzegu i wysiąść.
- Te bystrzyny są zbyt niebezpieczne. Kilka lat temu utonęli tu jacyś Francuzi i od tego czasu ten odcinek jest zamknięty.

A zatem nawet te nieprawdziwe 5% tej historii jest po części prawdziwe. "Jacyś Francuzi"... Są miejsca upamiętnione pamięcią narodu, owe Grunwaldy, Termopile, Westerplatte; są też krzyże na poboczach dróg i kaskady bez krzyży - miejsca tragiczne w jednostkowych tylko wymiarach, bezimienne, skrywające swoje łzy w pamięciach rodzin tych, którzy tam zginęli oraz wspomniania lokalnych strażaków i policjantów.

Nie wiem czy ci Francuzi byli rodziną czy nie, nie wiem ilu ich było, ale ich śmierć być może uratowała mnie i moją rodzinę, albo was, którzy tam dopiero pojedziecie. W sumie - jakkolwiek nam się może na co dzień wydawać inaczej - żyjemy na okrutnym świecie, gdzie bakterie i wirusy mają takie samo prawo do życia jak my, a machnięcie skrzydła motyla zmienia nasz los co chwila, choć nie mamy o tym pojęcia. Potraktujmy więc tą historię jako opowieść in memoriam.

Wróćmy więc do tych prawdziwych 95% opowieści, które były udziałem mnie i mojej rodziny, pożegnajmy Pierra i Ivonne i dokończmy spływ. Podczas gdy skiperzy spływają sami niebezpieczny odcinek rzeki, załogi muszą przejść kilkaset metrów na piechotę na koniec kaskad.












Wchodzimy znowu do łodzi. Na końcowym etapie spływu rzeka się uspokaja. Jest więcej czasu na rozmowę z naszymi Czechami. Łatwiej nam przychodzi porozumiewać się po angielsku niż po słowiańsku. Iwan też woli nam rzucać komendy po angielsku niż po słowiańsku. Jiri okazuje się być pilotem wojskowego helikoptera. Był raz w Polsce polatać na pokazach w Radomiu, gdzie niestety rozbił się samolot i zginął pilot.

Jiri jest na spływie drugi raz, bo uznał, że warto pokazać go dziewczynie. Doskonale się orientuje, że czeskie "hledac" to po polsku "szukać", czyli czeskie "pieprzyć". Sprawdzam u Iwana czy w chorwackim też słowo "szukać" ma rozrodcze znaczenie, ale okazuje się, że nie. Nawiasem mówiąc, nie ma się co dziwić, że Czechów jest tak mało: aby pobaraszkować, muszą się najpierw "naszukać", co zapewne odbiera znaczną cześć sił potrzebnych do prokreacji...

Spływ dobiega końca, żegnamy się z Iwanem (z tych prawdziwych 95% odejmijcie jeszcze 5% - Iwan nie był tak elokwentny w opisywaniu historii regionu jak to wcześniej opisałem). Wysiadamy, czekamy na naszego minibusa i wracamy do Omisa. W biurze znowu spotykamy skipperów, którzy "zrzucają" z aparatów zdjęcia na komputer. Następnie nasza niepozbierana właścicielka agencji, z naszą pomocą, przegrywa je na CD.

Owoc pracy skipperów widzicie powyżej w opowieści ze spływu - żadne zatem zdjęcie ze spływu nie jest moje, choć lekka obróbka i czasem końcowy kadr owszem. Czy warte były 50 zł ekstra? Każdy sobie sam odpowie. Thank you, hvala, goodbye i wychodzimy na miasto.

Jeśli zdecydowaliście się pójść w nasze ślady, kilka praktycznych rad, które nie znalazły się we wcześniejszej narracji. Weźcie aparat, bo skipperzy nie fotografują pejzaży, a są naprawdę fajne. Najlepiej chyba powiesić aparat na szyi osoby siedzącej w głębi pontonu, a nie wiosłującej, bo ta i tak ma dużo roboty i zajęte ręce. Aby uniknąć zalania aparatu wodą, trzeba umieścić go w dwóch plastikowych woreczkach/reklamówkach i wyjmować tylko na okazję zrobienia zdjęcia.

Rezerwacja miejsca wcześniej okazała się nam przydatna, ale myślę, że przy tej ilości agencji, jeśli pojawicie się w okolicy mostu koło 8:30-9:00 i zasięgniecie języka, są szanse załapać się na spływ w okolicy godziny 14:00. Czas do 14:00 warto wypełnić przejażdżką autem wzdłuż rzeki, zatrzymując się w tam gdzie dusza zapragnie...

Jak napisałem wcześniej, główne niebezpieczeństwo na spływie grozi głównie od gałęzi przybrzeżnych krzaków. Znalazłem na internecie uwagę, że spływ przypomina spływ Dunajcem. To nieprawda, o czym świadczą, myślę, zdjęcia. No i musicie uważać na "bombę". Co to jest "bomba"? No cóż, aby się przekonać, musicie już sami trafić na Iwana...

Jeszcze tradycyjnie kupujemy "strudle s jablukom" w lokalnej piekarni. Są też "strudle s wisniom"! Rozglądamy się jeszcze za lokalna specjalnością, soparnikiem - chlebem pieczonym pod popiołem, wzbogaconym boćwiną, który tradycyjnie może dochodzić nawet do 1 metra średnicy, ale nic takiego nie znajdujemy. Możecie sami spróbować upiec:

http://sinisabronic.com/i...53-diy-soparnik

Koniec gadania. Musimy ruszać dalej w drogę, aby znaleźć nocleg na kolejne dni.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Tsubasa 



Osiedle: Lekarka
Pomógł: 13 razy
Wiek: 43
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 3871
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 21-12-2011, 00:30   

no cóż.. stwierdziliśmy że nie jedziemy do Chorwacji.. solniak zepsuł nam plany opisując wszystko zbyt dokładnie :P
_________________
Czy to prawda, że w Polsce już widać na horyzoncie dobrobyt?
Prawda - horyzont według definicji to wyimaginowana linia, która oddala się w miarę zbliżania
--------------------------------------------------------
www.nano-reef.pl - bo małe jest piękne
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 21-12-2011, 07:18   

Cytat:
no cóż.. stwierdziliśmy że nie jedziemy do Chorwacji.. solniak zepsuł nam plany opisując wszystko zbyt dokładnie


No i spoko. Chorwacja "zaliczona", to zostanie Wam na wyspy greckie. :)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 21-12-2011, 18:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Tsubasa 



Osiedle: Lekarka
Pomógł: 13 razy
Wiek: 43
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 3871
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 21-12-2011, 08:55   

solniak napisał/a:
Cytat:
no cóż.. stwierdziliśmy że nie jedziemy do Chorwacji.. solniak zepsuł nam plany opisując wszystko zbyt dokładnie


No i spoko. Chorwacja "zaliczona", to zostanie Wam na wsypy greckie. :)


nie. Ty jedź w przyszłym roku ;)
ja chyba w drugą stronę pojadę..
_________________
Czy to prawda, że w Polsce już widać na horyzoncie dobrobyt?
Prawda - horyzont według definicji to wyimaginowana linia, która oddala się w miarę zbliżania
--------------------------------------------------------
www.nano-reef.pl - bo małe jest piękne
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-12-2011, 07:29   

Islandia?
D**ę Ci wymrozi. :)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 22-12-2011, 10:25   

Patrząc na mapę, to mi bardziej wygląda na Norwegię. Tsubasa nie ma (jeszcze) amfibii - a na Norwegie terenówka jest akurat ;)
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-12-2011, 12:08   

Norwegia czy nie, podtrzymuję:
d**ę wymrozi.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 22-12-2011, 13:38   

Ale przynajmniej się człowiek nie spoci :D
Always look at the bright side of life!
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-12-2011, 15:03   

Jak mu jeep się w kałuży zaryje, to sie najpierw spoci, a potem zmarznie. :P
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-12-2011, 15:56   

Przed powrotem na Jadrankę, warto porównać co na temat spływu po Cetinie mówią przewodniki. "Chorwacja, Bośnia i Hercegowina" (Pascal) podaje w około dziesięciu zdaniach krótką charakterystykę spływu, namiary na agencje, itp. Namiary na agencje mamy też w "Chorawcja - zielony przewodnik" (Michelin).

"Chorwacja" (Wiedza i życie) wzmiankuje tylko, że w Dolinie Cetiny "największą popularnością cieszą się wycieczki łodziami po rzece", czyli chyba nie rafting...

"Chorwackie wybrzeże i wyspy" (Bezdroża) nawet nie wzmiankuje Omisu i Doliny Cetiny.

Wniosek: polegając tylko na przewodniku, co do tego co warto zrobić lub zobaczyć, wiele możesz przegapić.

To ruszamy dalej. Na Jadranską Cestę. Od Omisa zaczyna się chyba najładniejszy odcinek, albo przynajmniej taki ładny jak w okolicy wyspy Pag.



Co jakiś czas zatrzymujemy się na poboczu, aby cyknąć jakąś fotkę. Używam Canona Powertshot A710. Kupiony za 800 zł pięć lat temu, dziś zapewne aparat tej klasy byłby za 600 zł. Ma 7 megapikseli, ale zapewne jak każdy wie (?) nie należy się podniecać liczbą pikseli, tylko poczytać w rankingach, jak dobrą ma optykę, bo co z tego, że widzi 7 megapikseli jeśli każdy z nich odwzorowuje niedokładnie.






Kiedyś, w czasach gdy o cyfrówkach dopiero się zaczynało mówić, byłem bardziej napalony na zdjęcia. Miałem lustrzankę Canon 100, wymienne obiektywy, filtry, statyw, itp. Zrobienie zdjęcia wiązało się z całą ceremonią: od wyszukania punktu widzenia poprzez ręczny dobór przysłony i czasu, po wybór filtra. Potrafiłem wstać o 4 rano, aby dostać słońce w tym punkcie, w jakim je chciałem.






Posiadanie dzieci nauczyło mnie zmiany nawyków. Cyfrówka jest malutka, poręczna (jak ja mogłem kiedyś nosić taką ciężką torbę?!) i szybka. Wszystkie zdjęcia tutaj są robione metodą "zatrzymajmy się (lub auto) na 5 sekund, ok, możemy iść dalej". Często nawet nie za bardzo widzę co jest w kadrze, bo ekran tego Canona słabo się sprawdza w dużym słońcu.



Wybieram automatyczne nastawienie "krajobraz" - nie chce mi się już nawet ustawiać głębi ostrości manipulując czasem lub przysłoną (czasu na to też by z rodziną nie było). Lenistwo wieku średniego, kiedy wie się, że dla National Geographic już nie będzie się fotografować, a na domowe potrzeby wystarczy. (Powiększenie wielkości 30 na 40 cm wychodzi z tego aparatu bardzo dobrze.)






Dawniej należało dobrze wybrać kadr, bo każda odbitka kosztowała. Teraz wystarczy cykać, cykać, cykać.
A nuż coś wyjdzie? :-)









I jedziemy, jedziemy, jest ładnie, hej...



Policji w ogóle nie widać. Ewidentnie mój rekord z USA, gdzie roczny pobyt zaowocował bodaj ośmioma kontaktami z policją, nie będzie pobity. I może dobrze...






Czy trzeba kogoś przekonywać, że przejazd Jadranką powinien być w przewodnikach opisany jako turystyczna atrakcja i obowiązkowy punkt programu? Nie będę się fatygował, by zerknąć do moich książek jeszcze raz, ale prawie na pewno nie jest.




_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 24-12-2011, 12:53   

Patrzę na oddalający się brzeg. Iliryjski brzeg. Prom z Dvernika ślimaczy się w kierunku wyspy Hvar.

Gorące słońce osłabia postrzeganie. Może dlatego nie widać żadnego statku pirackiego...



Plan na resztę dnia:
230 rok przed naszą erą - Królowa Teuta,
1510 - Matija Ivanic
1986 - Goran Bregovic.

No i dotrzeć na kemping...



Królowa Teuta uderzyła pięścią stół,
- Możecie łupić ile chcecie i kogo chcecie! Sami się wzbogacimy, a dodatkowo osłabimy greckie kolonie uderzając w ich handel. Równocześnie poszerzymy nasze ziemie o nowe miasta i ziemie.

Teuta machnęła ręką, kapitanowie lembi, bezżaglowych pirackich galer, oddalili się. Zatoczka wydawała się idealna dla Piratów z Adriatyku: osłonięta od strony morza tak, że pirackie okręty nie były widoczne, a pobliskie wzgórze, pozwalało z daleka wypatrzeć niebezpieczeństwo.



Na promie przeżywam zwykle katusze chomika w klatce: po obejściu całego promu - co zajmuje zwykle 2 minuty - pozostaje świadomość, że nie ma jak stąd uciec, oraz, że trzeba zacisnąć zęby i pozostać w tym samym miejscu przez kolejne pół godziny. Chomik ma lepiej: zwykle dostaje w prezencie kółko po którym może pod górkę biegać, niczym gryzoniowy Syzyf z ADHD.

Moja Piękna (odnotujcie zmianę w nazewnictwie po konsultacjach bez negocjacji) i dzieciaki schronili się przed słońcem w środku promu. To niesprawiedliwe, ale wydaje się, że nie czują się jak chomiki...



Statek Violi rozbija się. Viola traci kontakt ze swoim bratem bliźniakiem, Sebastianem, który w jej mniemaniu utonął. Viola przebiera się w męskie ubranie i postanawia zostać sługą na dworze księcia Orsino...



Pisząc "Wieczór Trzech Króli", z Violą i Sebastianem w rolach głównych, Szekspir postanowił umieścić swoją komedię pomyłek w krainie odległej i mitycznej, a za taką uchodziła wówczas Iliria. Tyle, że Iliria istniała naprawdę. Ba, można by powiedzieć, że obecna nazwa "Dalmacja", niesprawiedliwie wyparła "Ilirię".



Przyjechaliśmy do Dvernika by pocałować klamkę oddalającego się promu na Hvar. Kolejny niemal za godzinę. Przez 10 minut staliśmy jak głupi, nie wiedząc, że należy zająć miejsce w kolejce samochodów, wysiąść z auta, cofnąć się na nóżkach kilkaset metrów do kasy, kupić bilety i dopiero potem zabijać czas jedzeniem lodów.






Cena przeprawy: 156 kun, czyli około 80 zł w jedną stronę razem z autem - uważam, że całkiem przyzwoicie. Oczywiście trzeba będzie jeszcze wrócić: czyli w sumie 160 zł - za tą kwotę można zapłacić kemping i jedzenie za kolejny dzień. Ale nie być na Hvarze?

Powtórzę: Nie być na Hvarze???!!!
:evil:






"Delmë" to po albańsku "owce" i zapewne to samo znaczyło to w języku Dalmatyńczyków. Dalmatyńczycy w Dalmacji to pasterze na ziemi owiec... (Znalazłem też "Dalmaci" i ... "Dalmatowie", ale zostanę przy kynologicznym słownictwie.)

Zapewne znaczyło to samo, gdyż dzisiaj, możemy się tylko domyślać - język dalmacki wymarł. Ostatnią jego ostoją, która przetrwała aż do czasów powstania Jugosławii, była grupa ponad dwóch tysięcy - a jakże - pasterzy w okolicy doliny Livno (50 km od Splitu, już w BiH). Podobno ostatni, w pełni mówiący tym językiem człowiek, zmarł w 1898. Dziś z dalmackiego zostało kilka nazw geograficznych: Ayvatat, Gareta, Mitra i inne, jakby żywcem wzięte z Tolkiena nazwy.

Ale uwaga, oto piraci:



A jednak nie... Hvar to skwar...



Wracając do Ilirii i Ilirów - Dalmaci stanowili tylko jeden z wielu plemion iliryjskich, które dzisiaj pewnie nazywalibyśmy inaczej, gdyby nie fakt, że Grecy jako pierwsi zetknęli się akurat z plemieniem Ilirów i uogólnili nazwę na wszystkie ludy po tej stronie Adriatyku.

Zadanie na poziom współczesnej matury: znajdź Dalmatyńczyków (Dalmatae) na tej mapie: (aha, na wszystko można oczywiście kliknąć, aby uzyskać powiększenie)



Teuta była wdową po największym królu iliryjskim Agronie, który stworzył tu państwo potężne, jakiego Ilirowie nie mieli od tysiąca lat. Gdy Agron umarł (podobno zapił się na śmierć), a jego syn był za młody by rządzić, władza spoczęła w rękach małżonki.



Teuta uderzyła na greckie kolonie nad Adriatykiem, te na Vis, na Korculi i inne, aby poszerzyć iliryjskie państwo. Samo to może nie doprowadziłoby do smutnego końca. Niestety królowa pozwoliła na piractwo prywatnym statkom, co zaburzyło handel między rzymskimi koloniami i greckimi.



Tracący pieniądze Rzymianie wysłali swoich ambasadorów do Teuty, która właśnie zabierała się za oblężenie Issy na wyspie Vis -ostatniej greckiej kolonii, która jej się oparła. Teuta obiecała, że jej wojska nie będą atakować rzymskich okrętów, ale równocześnie twierdziła, że nie jest w stanie powstrzymać lokalnej tradycji piractwa. To stwierdzenie wkurzyło rzymskich wysłanników, którzy obiecali, że zajmą się poprawą relacji między królową a jej poddanymi. :) Ironia nie spodobała się Teucie i wysłannicy już nie wrócili do domu, a w Senacie po drugiej stronie Adriatyku podniósł się głos oburzenia na zbrodnię.

Ale uwaga! Zbliża się Hvar w postaci latarni morskiej w Sucuraju . Okazja na małe fotowariacje na temat tamtejszej, sędziwej (coś ponad sto lat) latarni morskiej:



Rzymskie legiony rozbiły Teutę, która salwowała się ucieczką aż do Risana w Boce Kotorskiej (Czarnogóra). Wkrótce musiała zaakceptować niekorzystny pokój, który ograniczył jej ziemie do kawałka obecnej Albanii.



Był to początek końca Ilirów. Rzymianie stopniowo powiększali swoje włości, aby dwa i pól wieku później, w 12 roku n.e. rozebrać resztki iliryjskich umocnień, nadać Ilirom rzymskie prawa i zromanizować ich. Pocieszeniem dla potomków Ilirów, mógłby być fakt, że iliryjskie korzenie miało aż sześciu rzymskich cesarzy, w tym wzmiankowany już wcześniej Dioklecjan.



Co ciekawe, Teuta, mimo że błędną decyzją zapoczątkowała upadek państwa iliryjskiego, ma dobry PR w naszych czasach, ponieważ uchodzi za symbol oporu i walki. Będąc w Albanii, być może zobaczycie jej wizerunek na jednej z monet...Czy przychodzi Wam do głowy ktoś od św. Piotra, ale z naszego podwórka, kto może też ma lepszy PR niż zasługi?



Wróćmy jeszcze do zagadnienia: Dalmacja ci to miła moja, czy jednak Iliria?

W 168 p.n.e Rzymianie pokonali ostatniego króla Ilirii, Gentiusa, i niedługo potem nad Adriatykiem powstała prowincja Illyricum, która zastąpiła niezależne państwo iliryjskie, a Salona została stolicą prowicji (ach, czemu nie zdążyliśmy zobaczyć Salony?!)



Z mapy poniżej wynika dobra wiadomość dla miłośników Dalmacji na odcinku Zadar-Opuzen: tak, to jest ta najprawdziwsza Dalacja!



W 10 roku n.e., po stłumieniu powstania, w którym uczestniczyli mieszkańcy północnej części i południowej części Illyricum, Rzymianie rozbili Ilirię na dwie nowe prowincje: Pannonię na północy i Dalmację na południu. Divida et impera...



Hvar skwar.
W takim upale bohater "Obcego"Camus'a bezrefleksyjnie zabija Araba... (http://youtu.be/uTV3S-eM_Hg)

Jak chcecie, możecie jeszcze pozostać na pokładzie, by podziwiać widoki, ale chomik idzie się schować pod pokład, zanim dojdzie do zbrodni

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 30-12-2011, 16:27   



When she was just a girl
She expected the world
But it flew away from her reach
So she ran away in her sleep

Dreamed of para- para- paradise
Para- para- paradise
Para- para- paradise
Every time she closed her eyes
Whoa-oh-oh oh-oooh oh-oh-oh


( http://youtu.be/1G4isv_Fylg )



Sucu-Paradise. Sucu-Raj. Sucuraj. Jesteśmy definitywnie w Raju. Siedzimy w kawiarni przy obowiązkowym cappuccino, spijamy piankę leniwego przemijania i kolory "niskiego słońca".






Wokół zatoczki, gdzie kiedyś stacjonowały okręty Teuty, życie rozlewa się wolnym rytmem późnego popołudnia: bez tłumu turystów, bez wrzasku odbiorników radiowych, bez zgiełku aut,niemal bez turystów. Na ławkach wzdłuż przystani siedzą lokalni staruszkowie, nawet nie gadają, tylko siedzą, siedzą i siedzą... Nieruchomo niczym łodzie w przystani.









Raj. Spełnione marzenie po skomercjalizowanych Trogirach i Splitach.

Dreamed of paradise - na pewno wygląda to jak miejsce do którego można uciec. Ale uwaga, jak mówi angielskie powiedzenie: na marzenia trzeba uważać, bo mogą się spełnić.



Pamiętam kiedyś dziewczynę, która kapitalnie tańczyła sama, a że ja nie umiałem wtedy tańczyć, to nie zaprosiłem ją do wspólnego balowania. Dwa lata później już umiałem tańczyć, ale taniec z nią okazał się przyjemnością równą obsłudze młota pneumatycznego.

Ze spokojem Sucuraju jest podobnie: w samym tylko XX-ym wieku osada należała do sześciu państw i długo by wyliczać kto to miejsce napadał i przejmował.



Według legendy, Sucuraj zbudowano na pozostałościach miasta, które budowała Teuta.

Jak będziecie mieli czas, możecie poszukać pozostałości jej pałacu lub udać się na"Velika Gomila", największy iliryjski cmentarz w okolicy.



Osada ma wciąz w sobie autentyzm minionych czasów...



My jednak musimy ruszyć dalej w kierunku kempingu. Żegnaj raju, mieście św. Juraja. Hit the Road, Jack...

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-01-2012, 19:26   

Jak zginąć, to na drogach Hvaru: krętych, wąskich, przegrywających konkurencję z widokami po lewej i po prawej stronie wyspy, która przez 40 kilometrów ma zaledwie 3-5 kilometrów szerokości, co otwiera łamiące serce panoramy na sąsiednie wyspy: Brac na północy i Korculę z Peljesacem na południu.



Jedziemy ostrożnie, pamiętając o "Obyś zginął na drogach Hvaru" - tak jakoby złorzeczą Chorwaci swoim wrogom, bo drogi Hvaru od dawna cieszą się złą sławą. W Polsce ginie rocznie około 5 tysięcy ludzi rocznie w wypadkach drogowych, czyli co 13 lat znika miasto wielkości Przemyśla. Szperam w pamięci: kolega z klasy zginał na drodze, znajomy z dzieciństwa zginął w wypadku, pierwszy chłopak Mojej Pięknej...



Najbardziej utkwiła mi jednak w pamięci Marta, 10 lat, które nigdy nie przeszły w kolejne urodziny. Widziałem ją przed wakacjami 1990 roku, a po wakacjach już nie. Tylko krótka informacja od sekretarki: Marta zginęła, razem z kierującą autem matką gdzieś pod Tarnowem. Rok przed tym wydarzeniem, ich ojciec i mąż zarazem, zginął w wypadku samochodowym w USA. Może to tylko moja chora wyobraźnia, ale czułem, że ta matka chciała zginać, że to był gest rozpaczy, a nie wypadek...



Mimo tylu krętych i bardziej niebezpiecznych dróg, w Chorwacji ginie mniej więcej tyle samo ludzi co w naszym kraju. Widać nie krętość dróg, ale kret_ynizm zachowań na drodze jest decydujący. 120 Chorwacja i 121 Polska - zabitych ma milion mieszkańców wg danych z 2009 roku - co czyni wypadki samochodowe trzecią przyczyną śmierci "obrażeniowej" w Chorwacji, po samobójstwach i upadkach.



Co jakiś czas zatrzymuję się, aby przez okno cyknąć zdjęcie. Brak poboczy nie ułatwia bezpiecznych zachowań. Czasem podam aparat Mojej Pięknej, powiem jakie chcę ujęcie, cyk! i jedziemy dalej. Goni nas czas, a nie ma żadnej pewności, że będzie miejsce na kempingu. Włóczenie się po nocy po takich drogach w poszukiwaniu kolejnego kempingu można będzie zaliczyć do kret_ynizmu o jakim wspomniałem powyżej.



Kupiliśmy mapę Hvaru przy promie i co jakiś czas zerkamy na nią. Ze zdziwieniem stwierdzamy, że posuwamy się bardzo wolno. Niesamowite widoki wokół, to ewidentny wytwór szatańskich mocy, które chcą nas spowolnić.



Przychodzi mi na myśl, że jeśli Dubrovnik jest sercem Dalmacji, to Hvar jest jej duszą. Zauważyliście, że Hvar i Hrvat (Chorwat) składają się niemal z tych samych liter?
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 06-01-2012, 14:09   

- ... i w imieniu Republiki Weneckiej ogłaszam wyrok. Po pierwsze, dziewiętnastu buntowników zostanie powieszonych. Są to...

Statek delikatnie kołysał się na wodach Adriatyku, miedzy jedną wyspą a drugą. Z rej leniwie zwisały sznury, ponure zwiastuny nadchodzącej egzekucji, podczas gdy na wantach przysiadły zaciekawione mewy. Skazańcy wpatrywali się bezradnie we wzgórza Hvaru, który dał im życie, i za który mieli wkrótce umrzeć. ...

- ... a dziesięciu buntowników zostaje skazanych na obcięcie jednej ręki i wydłubanie jednego oka. Są to ...

Nie wiadomo kto zaintonował jako pierwszy, ale wkrótce z ust skazańców, w kierunku zboczy pokrytych lawendą, oliwkami i makią, popłynęła pieśń - ostatni akt pogardy dla weneckiej potęgi:

Padaj silo i nepravdo,
Narod ti je sudit zvan.
Bjež'te od nas noćne tmine,
Svanuo je i naš dan




4 lata wcześniej, 1510 rok, miasto Hvar.

Przed pałacem Księcia Hvaru gromadził się tłum, który prowadził Matija Ivanić, jeszcze niedawno jeden ze zwykłych mieszkańców - dziś, przywódca powstańców.

- Książe Hvaru, czyż boisz się wyjść do nas? Strach cię obleciał na widok dymów na horyzoncie? Właśnie wykonaliśmy wyroki na XXX-arystokratach, którzy dopuścili się gwałtów na naszych kobietach. Nie bój się, nic ci nie grozi tchórzu, jeśli zgodzisz się spełnić nasze żądania.

Książę zbliżył się do okna i otworzył je. Czuł się upokorzony. Serenissima Repubblica di Venezia, najbogatsze i najpotężniejsze państwo nad Adriatykiem, dało mu władzę nad tymi nędznymi, zacofanymi Słowianami, którzy teraz śmieli stawiać mu warunki...

Od 1409, kiedy to wojska Republiki św. Marka pojawiły się na stałe na Hvarze, oligarchiczny system sprawowania władzy zapewniał kolonizatorom z Wenecji komfort rządzenia. To ironia losu - pomyślał Książę - że dzięki nam nauczyły się te prostaki uprawy winorośli i właśnie na sprzedaży wina zbudowali swoje bogactwo, które teraz z kolei, pcha ich do władzy i do decydowania o sprawach Lesiny, jak nazywali Wenecjanie wyspę Hvar.

(Reublika Wenecka w 1494)



- ... Oprócz dopuszczenia nas do rady miasta, będziecie mieszkańców Hvaru traktować tak samo jak Wenecjan w kwestii podatków i prawa - kontynuował Ivanić żądania powstańców, a wzburzony tłum głośnymi okrzykami wspierał każde zdanie.


Odległy od Hvaru o kilkaset kilometrów, wenecki doża, grał na zwłokę. Zajęty ważniejszymi sprawami, czyli wojnami z państwami włoskimi, dał nieopatrznie czas Ivanićowi, aby ten zebrał 2000 ludzi i stworzył flotę złożoną z 30 okretów. Lecz już w następnym, 1511, roku, władca Republiki Weneckiej - przed którą drżeli Habsburgowie, Sforzowie i Turcy - wysłał wojska, które odbiły miasto Hvar.

W rękach powstańców pozostawała wciąż reszta wyspy, a ponieważ nastroje antyweneckie zaczynały się rozprzestrzeniać na resztę Dalmacji, doża wysłał kolejne wojska, które jednak również nie zdołały stłumić powstania, mimo ofiarowania 400 dukatów za głowę Ivanića.



Simone Capello z prawdziwą satysfakcją patrzył na ciała dyndające na rejach jego flagowego okrętu. Majtkowie wynosili pod pokład okaleczonych powstańców, których jęki i krzyki zakłóciły ciszę, chylącego się ku nocy morza. Capello uśmiechnął się. Wróci do Wenecji z dobrą nowiną: trzecia wyprawa na Hvar, 15 galer wojennych pod jego dowództwem, rozbiło flotę buntowników i stłumiło powstanie. Do pełni szczęścia brakło mu głowy Matija Ivanića.




Wenecjanie nigdy nie schwytali Matija Ivanića, który uciekł z wyspy i miał czelność na nią jeszcze kilka razy powrócić. Prawdopodobnie umarł gdzieś we Włoszech pięć lat później.

Hvar wyszedł spod weneckiej okupacji dopiero w 1797, tylko po to, aby stać się częścią państwa Habsburrgów.

Republika Wenecka - najdłużej nieprzerwanie istniejące państwo z ustrojem republikańskim w historii - zakończyła swój żywot ostatecznie wraz z wkroczeniem Napoleona, w tym samym 1797 roku, kiedyWielka Rada opowiedziała się za powstaniem rządu ludowego, odrzucając całe milenium oligarchicznego system sprawowania władzy.



Czy Matija naprawdę sądził, że pokona mocarstwo z Półwyspu Apenińskiego? Czy miał nadzieję, iż powstanie rozleje się na całą Dalmację, albo, że Wenecja, zajęta wojnami z poważniejszymi przeciwnikami, odpuści sobie jedną z wielu wysp na Adriatyku? Nie dam rady go o to zapytać. Wydaje się natomiast, że wniosek jaki płynie z historii Teuty i Ivanića jest taki: nie zadziera się z potężnym sąsiadem, nie mając silnych atutów w ręku...

Powstanie hvarskie odcisnęło się mocno na świadomości wyspiarzy. Od upadku powstania, czyli od ponad 500 lat, ku pamięci tamtych wydarzeń, co roku w wigilię Wielkiego Piątku z sześciu parafii w centralnej części wyspy ( Jelsa, Pitve, Vrisnik, Svirče, Vrbanj and Vrboska), wyrusza sześć procesji z na czele których jest nie ksiądz, ale krzyż na ramionach osoby świeckiej - stąd nazwa tradycji: procesje "za krzyżem". Te sześć procesji idzie jedna za drugą od parafii do parafii. W 8 godzin przechodzą 25 kilometrów nim powrócą do swojej parafii. Osoba niosąca krzyż, wybierana jest nawet dziesięć lat wcześniej. Jeśli Matija spogląda na tą nocną procesję z góry, może mieć satysfakcję, że jego dziełem, było zjednoczenie mieszkańców Hvaru i wzmocnienie ich tożsamości.



Rozglądam się po wyspie. Fakt, ze była wąska, zapewne nie ułatwiał życia powstańcom. Wkrótce dojeżdżamy w okolice miasta Jelsy, gdzie ostro skręcamy w lewo w kierunku wsi Zavala. Droga wije się jeszcze bardziej i staje się naprawdę wąska, pojawiają się miejsca, gdzie dwa auta nie dadzą rady się minąć.



I nagle niespodzianka: tunel. Przejazd obsługiwany jest przez dwóch tubylców z telefonami komórkowymi, po jednym z każdej strony. Jeden puszcza auta, podczas gdy drugi blokuje je z drugiej strony, a potem zmiana. I tak cały dzień, miesiąc, lato...

Tunel wygląda jak chodnik kopalniany: tak samo wąski i niski, czuć w nim jaskinią, na ścianach pełza wilgoć. Co kilkaset metrów jest ciut szerzej, aby była możliwość minięcia się, gdyby "wartownicy"zaspali. W nocy, myślę, ich nie ma...



Za tunelem jeszcze kilka minut jazdy i jesteśmy w Zavali. Zasięgamy języka i wkrótce zatrzymujemy się przed kamiennym murem otaczającym kemping. Ustalam gdzie jest recepcja, ale zanim do niej dochodzę, wpadam na właścicielkę.
- Tri noci, dwa malenkije sotory i auto - rzucam po słowiańsku, nie mając przekonania, ze po angielsku będę bardziej zrozumiały.

Kobieta kręci głową, że nie ma, nie ma, ale jednak każe mi iść za sobą. Skręcamy zaraz w lewo koło sanitariatów gdzie jest mały pagórek i stajemy po drugiej stronie murka za którym zostawiłem nasze auto.
- Tylko to nam zostało - mówi jakby się wstydziła tego miejsca, albo jakby była przekonana, że go nie weźmiemy.
Miejsce jak miejsce. Nie widzę w nim nic co by mi przeszkadzało. Wdycham powietrze, ale z sanitariatów nie zalatuje.
- OK. Bierzemy!

Padamy na pysk: zwijanie namiotu o poranku, rafting, prom, drogi Hvaru, tunel... Starczy tych atrakcji na jeden dzień. Nawet nie chce nam się zejść nad morze. Rozkładamy namioty, mytko, ząbki i do spania.



Aaaaaa, byłbym zapomniał: obiecałem Wam jeszcze Bregovica.
Co on ma wspólnego z Hvarem?

Pamiętacie pieśń z weneckiego statku Capello? Kto zna chorwacki niech mnie poprawi, ale chyba w miarę oddaję jej treść:

Giń przemocy i nieprawdo,
Naród powstał, by osądzić cię.
Uciekajcie od nas, nocne cienie,
Nastał w końcu nasz dzień.


Tak zaczynała się pieśń buntowników Ivanića, a jej początek znalazł się w utworze "Pljuni i zapjevaj moja Jugoslavijo" w wykonaniu Beatlesów Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, czyli zespołu Bijelo Dugme,w którym Goran Bregovic (kwintesencja Jugosławii: syn Chorwata i Serbki), grał na gitarze.

http://youtu.be/DdlJq8cjQRc

Siedem lat później Bregovic napisał taką perełkę: "Death" - zapewne też mogłaby się znaleźć w filmie o hvarskim buncie gdyby taki kiedyś powstał. Tak to widzę: ostatnia scena: skazańcy dyndający na masztach, Hvar w tle, zachód słońca, Matija z poczuciem winy spoglądający na to z pokładu swojej łodzi odpływającej w kierunku stałego lądu).

http://youtu.be/0BpfcKyslnU

No, to teraz naprawdę mogę już pójść spać.

Zapjevaj moja Jugoslavijo...
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 10-01-2012, 15:10   

Dzień dziewiąty. Schodzimy na plażę. Położona w malutkiej zatoczce, wydaje nam się o wiele przytulniejsza niż ta na Camp Tomas.



Pora wyjaśnić mój stosunek do wody i plażowania. Na plaży wytrzymuję zwykle maksimum 1,5 godziny jeśli jest cień, jeśli nie ma, to połowę z tego.



Tak zwane opalanie traktuję jako rodzaj tortur, które oprócz komarów i mrozu dostarcza natura, choć w przeciwieństwie do tych pozostałych, to opalania da się uniknąć. Po powrocie z wakacji nie mam szans ze swoją biała skórą, aby kogokolwiek przekonać, że było upalnie, albo, że byliśmy w kraju śródziemnomorskim.



Darwin twierdził, że ludzie pochodzą od małpy, a Grecy, że ludzie i delfiny mieli wspólnego morskiego przodka, (stąd w starożytnej Grecji za zabicie delfina groziła kara śmierci). Jeśli ludzie mają faktycznie te dwie opcje wyboru swego drzewa genealogicznego, to ja jestem zdecydowanie od małpy.

(A to nasza parcela w Zavali. W porównaniu z Camp Tomas, to tak jakby sie przenieść z kawalerki do domu.)



(O kurcze, widzę, że nie posprzątałem. Muszę sięgnąć po jakieś narzędzie do obróbki fotograficznej...)



No, to jak posprzątane, to możemy zbierać się, aby coś zobaczyć. Szczerze mówiąc jadąc na Hvar, nie miałem jakiś konkretów, oprócz Starogradskiego Polja i starej drogi do Hvaru.
To może zacznijmy dzień od .... Vrbovskiej?

Tunel, ta sama kręta droga co wczoraj... I o czym to ja mówiłem? O tym, że pradziadek był raczej małpą niż delfinem...



No więc zrobiłem wiele lat temu kartę pływacką, faktycznie przepływając ile tam wtedy chcieli, ale do zanurzania nie ciągnie mnie zbytnio. Zwykle przeszkadza mi zimno. Nawet w Adriatyku dość szybko zaczynam szczękać zębami.



Nie lubię też pływać w kółko tam i z powrotem, bo mi nudno. Osoby pływające od lewej doprawej na basenie są dla mnie równie tajemniczo niezrozumiałe jak rośliny. Tym nie mniej, raz na parę dni wchodzę w kontakt z tlenkiem wodoru, głównie po to, aby schłodzić organizm w upale.



Moja Piękna podziela moja miłość do plażowania, a co do wody jest nawet bardziej prawicowa: nie umie pływać i do wody nie wchodzi wyżej niż po kostki.



Za to dzieci są normalne i pluskają się, aż miło, stąd mamy motywację, aby w ogóle na plażę schodzić. No i jeszcze doceniam plaże jako piękne krajobrazowo miejsca - czasami taka plaża się przecież zdarza.



Ale pozwoliliście mi się rozgadać, a tu juz Vrbovska...
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,5 sekundy. Zapytań do SQL: 16